sobota, 30 sierpnia 2014

Tort marchewkowy z miski

Niedawno obchodziłam urodziny, nie powiem które, a mogę zdradzić, że gdyby istniała 50% stawka podatku VAT, to właśnie ją należałoby zastosować do obliczenia mojego aktualnego wieku. Ale o tym cicho sza, każda kobieta ma 18 lat i ani dnia więcej. Chociaż ten dzień spędzałam tylko z mężem, nie mogło zabraknąć tortu urodzinowego. Upiekłam go sama, bo jak stwierdził mój małżonek - gdyby on miał piec tort, to prawdopodobnie nie nadawałby się do spożycia. Jakoś nigdy nie przeprowadzaliśmy eksperymentu z pieczeniem tortu przez małżonka, więc na razie polegam wyłącznie na swoich zdolnościach w tym zakresie.

Tort marchewkowy z miski jest wariacją na temat ciasta marchewkowego, które kiedyś już serwowałam w mojej kuchni. Kilka rzeczy uległo zmianie, w tym dodatki do ciasta, ale to co najważniejsze - smak i bazowe składniki nie uległo zmianie. Dzięki dodatkowi suszonej żurawiny tort stał się odrobinę bardziej słodki, co bardzo fajnie koresponduje z jego korzenną nutą. A czemu z miski? Odpowiedź jest bardzo prosta. Gdy pierwszy raz piekłam ciasto marchewkowe, nie dysponowałam w domu dosłownie żadnymi formami do pieczenia ciast. Wyobrażacie sobie? Ja w szale twórczym chcę przygotować najpyszniejsze ciasto świata, a nie ma go w czym upiec. Zgroza po prostu. Wtedy okazało się, że wszystkie formy jak jeden mąż wywędrowały do mojej mamy. Tym razem także, mimo zakupu dwóch pięknych, lśniących nowych tortownic, oczywiście znów zostawiłam je właśnie u mamy. Koniec końców, chcąc jednak mieć urodzinowy tort, sięgnęłam po stary sprawdzony sposób, czyli pieczenie w metalowej misce. Dużym plusem jej wykorzystania jest zdecydowanie lekko kulisty kształt tortu i to, że w przeciwieństwie do moich "wędrujących" form do pieczenia, jest zawsze pod ręką.

Składniki:
- 3/4 szklanki mąki pełnoziarnistej pszennej - 332 kcal
- 3/4 szklanki mąki pszennej typ 500 - 335 kcal
- 2 duże marchewki - 48 kcal
- 40 g (garść) żurawiny suszonej - 128 kcal
- 1 jajko - 71 kcal
- 1 szklanka maślanki - 100 kcal
- 1 łyżka proszku do pieczenia - 4 kcal
- 2 łyżki przyprawy do piernika - 73 kcal
- 1 opakowanie cukru wanilinowego - 64 kcal
- 200 g sera ricotta - 258 kcal
- cynamon do dekoracji

Przygotowanie:
Marchewki obieramy i ścieramy na tarce na małych oczkach. Żurawinę siekamy na mniejsze kawałki - zostawiamy kilka owoców do dekoracji. 

Do miski wsypujemy obie mąki, dodajemy proszek do pieczenia. Odkładamy łyżeczkę cukru wanilinowego, resztę wsypujemy do miski z mąką. Mieszamy wszystkie suche składniki. Do miski wbijamy jedno jajko i wlewamy maślankę. Wszystko mieszamy na gładką masę. Dodajemy startą marchewkę i posiekaną żurawinę. Znów mieszamy do połączenia składników. Jeżeli pieczecie tort w tradycyjnej tortownicy, należy wcześniej wyłożyć ją papierem do pieczenia. Jeżeli - tak jak ja - musicie sobie radzić inaczej i używanie miski, trzeba ją wcześniej wysmarować odrobiną masła lub oleju i wysypać odrobiną mąki, żeby ciasto nie przywarło.

Gotowe ciasto przekładamy do miski/formy. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury ok 180 stopni przez 40 minut lub ewentualnie dłużej, do suchego patyczka.

Upieczony tort wyjmujemy z miski. Gdy trochę ostygnie przekrawamy na pół, obie części znów zostawiamy do ostygnięcia. Z sera ricotta i cukru wanilinowego przygotowujemy masę do przełożenia tortu. Ser mieszamy z cukrem na gładką masę. Wystudzony spód tortu smarujemy masą serową, nakrywamy drugą częścią ciasta i lekko dociskamy. Pozostałą częścią masy smarujemy wierzch i boki tortu. Dekorujemy pozostawioną żurawiną i posypujemy odrobiną cynamonu. Schładzamy przed podaniem. 

Z podanych proporcji wychodzi tort jak z tortownicy o średnicy ok. 20 cm.



Sałatka caprese na wypasie

Kolejny przepis będący reminiscencją moich ostatnich wakacji we Włoszech, a szczególnie pobytu w Rimini. W ramach pranzo czyli czegoś w rodzaju lunchu, podano nam sałatkę caprese w towarzystwie melona i szynki parmeńskiej. Całość dania była bardzo smaczna, ale szczególnie posmakowało mi, skądinąd popularne również nad Wisłą, połączenie pomidora i mozzarelli. W upalny dzień, kiedy słońce dosłownie rozkłada na łopatki, piasek na plaży parzy stopy a morze robi się gorące jak zupa, takie proste i lekkie jedzenie jest po prostu świetne.

W warunkach domowych troszkę zmodyfikowałam klasyczne połączenie, dodając do niego rucolę, co spowodowało, że sałatka jeszcze bardziej przypomniała mi wakacje, bo przybrała kolory włoskiej flagi. Dodatek rucoli był dla mnie niemalże oczywisty, bo uwielbiam jej lekko orzechowy smak. Sałatkę robi się dosłownie w 5 minut, więc fantastycznie pasuje nie tylko na kolację, ale także jako przekąska do pracy.

Składniki (na porcje dla 2 osób)
- 1 kulka mozzarelli - 221 kcal
- 2 średnie pomidory - 52 kcal
- 40 g rucoli - 10 kcal
- 2 łyżki oliwy z oliwek extra vergine - 164 kcal
- 2 łyżki octu balsamicznego - 14 kcal
- przyprawy - pieprz, zioła.

Przygotowanie:
Rucolę myjemy, odsączamy z nadmiaru wody i wykładamy na talerze. Kulkę mozzarelli kroimy na pół, a następnie każdą z połówek na cienkie plasterki. Pomidory kroimy na półplasterki. Pokrojone składniki układamy na rucoli. 

Z oliwy, octu balsamicznego i przypraw przygotowujemy dresing, którym polewamy gotową sałatkę.



 Całość ma 461 kcal.
1 porcja sałatki ma 230,5 kcal. 

Smacznego!


Makaron pana Hectora

Podobno "wszystko co dobre, szybko się kończy". Chyba jest w tym trochę prawdy, bo moje włoskie wakacje minęły zdecydowanie za szybko, nawet nie obejrzałam się, a już wracałam do Polski. Upływu czasu nie żałuję, bo zdecydowanie było to cudowne 10 dni, a Italia jak zwykle uwiodła mnie zarówno zabytkami, jak i kuchnią. Co prawda pozostał mi pewien niedosyt, ale chyba nie da się spróbować wszystkiego.

Z podróży przywiozłam, oprócz masy różnorakich souvenirów, także przepis, podany nam przez pana Hectora, naszego przewodnika, który oprowadzał nas po Rzymie. Pana Hectora mogłam słuchać bez końca, opowiadał ciekawie i barwnie o Rzymie, jego zabytkach i zwyczajach mieszkańców. I oczywiście zdradził nam przepis na makaron, który Rzymianie jedzą w największe upały. Przepis prosty i bardzo smaczny. Nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła  go wypróbować. Co prawda, z uwagi na to, że w ostatnich dniach było zimno, musiałam przygotować wersję na ciepło tego makaronu, ale nie ujmuje to nic z jego smaku.

Składniki (na porcję dla 2 osób):
- 100g makaronu spaghetti (lub innego dowolnego) - 352 kcal
- 2 łyżki oliwy z oliwek extra vergine - 164 kcal
- 20 pomidorków cherry - 60 kcal
- 90 g tuńczyka w kawałkach w sosie własnym - 99 kcal
- 10 czarnych oliwek - 40 kcal
- łyżka natki pietruszki - 4 kcal
- przyprawy - pieprz, zioła.

Przygotowanie:
Makaron gotujemy al dente w osolonej wodzie z dodatkiem oleju. Warto pamiętać o zasadzie, że na każde 100 g suchego makaronu powinien przypadać litr wody, wtedy mamy gwarancję, że makaron się nam nie poskleja.

W wersji na zimno ugotowany makaron przekładamy na talerze, polewamy każdą porcję łyżką oliwy, dodajemy pokrojone pomidory i oliwki oraz tuńczyka, doprawiamy i mieszamy. 

W wersji na ciepło, którą robiłam, pomidorki kroimy na pół, wkładamy na naczynia żaroodpornego i zapiekamy w piekarniku przez około 30 minut w temperaturze 180 stopni. W połowie zapiekania dodajemy pokrojone oliwki i tuńczyka. Odsączony makaron wykładamy na talerze, polewamy łyżką oliwy i następnie wykładamy zapieczone pomidory z tuńczykiem. Doprawiamy natką i przyprawami.




Całość ma 719 kcal.
1 porcja (1/2 całości) ma 360 kcal.

Smacznego!

czwartek, 14 sierpnia 2014

Drożdżówki ze śliwkami i ricottą

To prawdopodobnie mój ostatni post przed wyjazdem na wakacje. Tak, nareszcie nastał ten cudowny czas 441 kcalurlopu i mogę wyjechać w nieznane w poszukiwaniu przygody. Także tej kulinarnej, co tym bardziej mnie cieszy. Ale zanim jeszcze spakuję walizki, musiałam koniecznie wypróbować kolejny pomysł kulinarny, który ostatnio zakiełkował w mojej głowie. Co ważniejsze - próba generalna była o tyle istotna, że w ramach przygotowania prowiantu na wyjazd, zamierzam upiec dla nas trochę smakołyków. Na liście są już bułeczki ze szpinakiem i paluch oliwkowe. Brakowało tylko czegoś na słodko i stąd pomysł na drożdżówki. Druga ważna sprawa - ostatnio zakochałam się w serku ricotta, który jest naprawdę świetną bazą pod różne potrawy, a do tego jest zdecydowanie mniej kaloryczny niż mascarpone i ma o wiele przyjemniejszy, świeży smak. No i oczywiście nie gaśnie moja fascynacja ciastem drożdżowym, chociaż mam nadzieję, że nie odbije się to w dodatkowych centymetrach w pasie.

Sezon owocowy trwa sobie w najlepsze. Z dzieciństwa pamiętam, że moja babcia piekł placki drożdżowe ze śliwkami. Moja mama też je piecze, chociaż trzeba przyznać, że te pieczone przez babcie były i są  niedoścignione. Ja na razie mierzyć się z plackami babci nie zamierzam, bo i tak pewnie nie pobiję ideału. Za to wpadł mi do głowy pomysł na drożdżówki - idealne jako przekąska do pracy albo jako smakołyk do popołudniowej kawy. Są delikatne, nie za słodkie, ale z wyraźną śliwkową nutą, a to najważniejsze.

Składniki:
Ciasto:
- 1 szklanka mąki pełnoziarnistej pszennej - 441 kcal
- 1 szklanka mąki pszennej typ 500 - 446 kcal
- 1 łyżeczka cukru wanilinowego - 16 kcal
- 1 jajko - 71 kcal
- szczypta soli - 0 kcal
- 150 ml mleka 2% - 73,5 kcal
- łyżka margaryny - 54 kcal
- 40 g drożdży świeżych - 37 kcal
- łyżeczka cukru - 20 kcal

Farsz:
- 7 śliwek węgierek - 42 kcal
- 125 g serka ricotta - 162 kcal
- łyżeczka cukru wanilinowego - 16 kcal
- kardamon

Przygotowanie:
W letnim (lekko ciepłym) mleku rozprowadzamy łyżeczkę cukru, drożdże i łyżkę zmieszanych obu rodzajów mąki. Zmieszany rozczyn przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce. W tzw. międzyczasie drylujemy śliwki, następnie kroimy je na ćwiartki/. Do ricotty dodajemy łyżeczkę cukru wanilinowego i mieszamy.

Do miski wbijamy jajko, dodajemy trochę mąki i mieszamy. Stopniowo dodajemy na przemian rozczyn i mąkę, aż do uzyskani zwartej konsystencji ciasta. W garnuszku rozpuszczamy łyżkę margaryny, gdy tłuszcz przestygnie, dodajemy go do ciasta i cały czas wyrabiamy.Gdy ciasto jest już wyrobione (czyli po ok. 20 minutach) formujemy z niego kulę, delikatnie zawijamy w czystą ściereczkę, wkładamy do miski i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok 20-30 minut.

Gdy ciasto podwoi swoją objętość, wyjmujemy je z naczynia na stolnicę, uderzamy pięścią i ponownie wyrabiamy. Następnie ciasto wałkujemy na grubość ok. pół centymetra. Rozwałkowane ciasto kroimy ka kwadraty o boku ok 7-9 cm. Na środku każdego rozsmarowujemy łyżeczkę serka i układamy 2 ćwiartki śliwki. Posypujemy odrobiną kardamonu i sklejamy dwa przeciwległe rogi kwadratu. Gotowe drożdżówki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Drożdżówki vel buły zostawiamy przykryte ściereczką do wyrośnięcia na ok pół godziny. Po tym czasie wkładamy drożdżówki d piekarnika rozgrzanego do temperatury ok.. 16 stopni i pieczemy co najmniej 20 minut. W ostatnich 5 minutach pieczenia podkręcamy temperaturę piekarnika do 180 stopni.  Po wyjęciu z pieca studzimy.
Z podanych proporcji wychodzi 14 drożdżówek.




Całość bułek ma 1158,50 zł
1 drożdżówka (1/14 z całości) ma 83 kcal.

Smacznego!

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Sushi czyli odrobina Japonii pod polską strzechą

Chyba nie napiszę nieprawdy, jeżeli stwierdzę, że w naszych miastach powstaje coraz więcej sushi-barów. Nastała prawdziwa moda na sushi. Jedni chodzą na sushi do knajpy, inni kręcą ryżowe rolki w domu. Ja należę do tej drugiej grupy, bo jednak wydawanie 100 zł i więcej na jedno wyjście do knajpy to nie jest to co tygryski lubią najbardziej. Zresztą - zdecydowanie bardziej kręci mnie samodzielne przygotowywanie potraw niż próbowanie ich w restauracji, bo nawet jeśli spróbuję, to i tak później będę odtwarzać ten sam smak w domu.

Sushi nauczyłam się robić u koleżanki, u której też pierwszy raz spróbowałam tego przysmaku. Potem zaczęłam przygotowywać je sama, zwykle z okazji babskich wieczorów, które od czasu do czasu urządzamy sobie z kuzynką. Przygotowanie sushi trochę trwa, szczególnie jeśli bierzemy pod uwageę studzenie ryżu i tzw. "krojenie" go drewnianą łyżką. Do tego trochę czasu zajmuje jeszcze pokrojenie wszystkich składników, które wkładamy do środka rolki, ale zdecydowanie nie jest to potrawa, której przygotowanie zajmuje pół dnia. I co najważniejsze - do jej przygotowania konieczne jest świeże mięso, które uwielbiam. Nie ma nic lepszego niż surowe mięso, mogę o sobie śmiało powiedzieć, że jestem mięsożercą. Tym bardziej zatem sushi przypadło mi do gustu. Mam nadzieję, że i Wam posmakuje lub już posmakowało.

Składniki (na dwójkę lub 3 głodomorów):
- 5 płatów wodorostów nori - 50 kcal
- 400 g ryżu do sushi - 1372 kcal
- 3 łyżki octu ryżowego - 3 kcal
- pół łyżeczki cukru - 10 kcal
- pół łyżeczki soli - 0 kcal
- łyżka serka do smarowania Linessa light - 10 kcal
- 100 g świeżego łososia - 201 kcal
- 10 paluszków surimi - 180 kcal
- 1/2 ogórka szklarniowego - 11 kcal
- 1/3 papryki czerwonej - 16 kcal
- garść rucoli - 5 kcal
- pół pęczka szczypiorku - 5 kcal
- łyżka sezamu - 63 kcal

Przygotowanie:
Najpierw gotujemy ryż. Zanim go ugotujemy, warto przepłukać ryż w wodzie przez ok 15-20 minut. Następnie do garnka wlewamy wodę w proporcji - na szklankę ryżu szklanka wody plus kilka łyżek dodatkowo. Gotujemy ok. 5 minut aż woda zacznie wrzeć. Od momentu wrzenia gotujemy jeszcze 10 minut n małym ogniu pod przykryciem. W żadnym wypadku nie wolno nam podnosić pokrywki. Następnie zdejmujemy ryż z ognia i zostawiamy pod przykryciem na kolejne 10 minut. Po tym czasie wykładamy ryż do miski i studzimy. Dodatkowo ryż polewamy awase-zu czyli mieszaniną octu ryżowego, soli i cukru. Żeby awase-zu dobrze zmieszało się z ryżem, "przecinamy" ryż bambusową płaską łyżka. Ryż tniemy do momentu, gdy zrobi się lekko ciepły. Ważne, by pamiętać i porządnym przestudzeniu ryżu, bo ciepły ryż wyłożony na algi powoduje, że te ostatnie pęcznieją i sushi nam nie wyjdzie.

Łososia,surimi i warzywa tniemy w paseczki. Rukolę i szczypiorek płuczemy.



Rolki sushi zwijamy za pomocą bambusowej maty. Listek nori układamy błyszcząca stroną do spodu, na nim mniej więcej na 4/5 powierzchni układamy warstwę ryżu o grubości do 5-6 mm. Na środku ryżu smarujemy serek w formie paska, posypujemy odrobiną sezamu. Układamy łososia, rucolę i warzywa, lub w wersji "na bogato" czyli zwykle takiej która robię pod koniec imprezy, żeby zużyć resztę składników - wszystkie składniki na ryżu w formie paska. Rolkę sushi zawijamy najściślej jak się da. Część listka bez ryżu zwilżamy wodą, żeby dobrze skleić rolkę. Następnie gotową rolkę kroimy na pół, i potem poszczególne części jeszcze raz na pół. Z jednej rolki sushi wychodzi 8 kawałków. 



Dla bardziej zaawansowanych sushimasterów proponuję przygotowanie uramaki, czyli sushi z ryżem na wierzchu. Żeby przygotować uramaki, po rozprowadzeniu ryżu, płt nori odwracamy ryżem na dół i układamy na nim mięso i warzywa. Zawijanie zaczynamy od częśći pozbawionej ryżu. Zawijamy tak samo jak zwykłe sushi i kroimy na kawałki. Muszę przyznać, że uramaki przygotowałam dopiero raz, ale ku mojemu zdziwieniu wcale nie było to tak trudne jak myślałam. Tym bardziej polecam Wam eksperymenty z sushi i próbowanie nowych smaków.




Gotowe sushi podajemy z odrobiną wasabi i sosu sojowego.

Całość sushi (5 rolek) ma 1926 kcal.
1 kawałek sushi (w wersji na bogato) ma 48,15 kcal.

Smacznego!

niedziela, 10 sierpnia 2014

Racuchy jabłkowe

O tym, że polskie jabłka są zdrowe i smaczne było wiadomo zdecydowanie wcześniej, zanim Putin nałożył embargo na polską żywność. Teraz, gdy jedzenie jabłek "na złość Putinowi" stało się modne, tym bardzie przepisy, w skład których wchodzą jabłka są na czasie. Jak mówią Anglicy "one apple a day keeps the doctor away". Coś w tym przysłowiu jest, bo odkąd do swojej codziennej diety włączyłam jabłka, nie mam najmniejszych problemów ze zdrowiem.

Przepis na racuszki zaczerpnęłam oczywiście z bloga smak-zdrowia.blogspot.com. Jak zwykle również musiałam go trochę pozmieniać, bo lubię "majstrować" przy przepisach. Przede wszystkim do moich racuszków dodaję jabłka starte, nie pokrojone w kostkę, dzięki czemu racuszki wychodzą wilgotne i bardziej "jabłkowe". Jaki jest tego efekt? Oceńcie sami.

Składniki:
- 2 średnie jabłka - 188 kcal
- 6 łyżek mąki pszennej pełnozirnistej - 306 kcal
- 6 łyżek mąki pszennej zwykłej - 246 kcal
- 25 g drożdży świeżych - 23 kcal
- łyżeczka cukru - 20 kcal
- 100 ml mleka 2%  - 49 kcal
 - 1 jajko - 71 kcal
- 1 opakowanie cukru wanilinowego - 64 kcal
- 1,5 łyżki cynamonu - 30 kcal.

Przygotowanie:
Jabłka obieramy i ścieramy n tarce na dużych oczkach. Starte jabłka zasypujemy cynamonem i mieszamy. Oba rodzaje mąki mieszamy w misce. W lekko ciepłym mleku rozpuszczamy łyżeczkę cukru, dodajemy drożdże i łyżkę mąki. Rozczyn zostawiamy do wyrośnięcia w ciepłym miejscu w naczyniu przykrytym ściereczką na ok. 20 minut.

Do naczynia wbijamy jajko, mieszamy z odrobiną mąki. Dodajemy wyrośnięty rozczyn i resztę mąki. Mieszamy ciasto. Następnie do ciasta partiami dodajemy starte jabłka i wszystko mieszamy.

Rozgrzewamy patelnię i partiami smażymy racuszki. Do smażeni nie używamy tłuszczu, najlepiej smażyć je na patelni teflonowej lub ceramicznej. Gotowe racuszki można podawać z dodatkiem jogurtu greckiego i sezonowych owoców - u mnie były to maliny. Są świetnie zarówno na śniadanie jak i każdy inny posiłek.




Z podanych proporcji wychodzi 14 racuszków.

Całość ciasta ma 1007 kcal.
1 racuszek ma 72 kcal.
1 porcja (3 racuszki z łyżką jogurtu) ma 239 kcal.

Smacznego!

Razowe paluchy drożdżowe z oliwkami

Mogę śmiało powiedzieć, że odkąd pierwszy raz udało mi się ciasto drożdżowe, ciągle mnie korci, żeby piec nowe rzeczy właśnie z tego rodzaju ciasta. Pomysły też sypią się jak z rękawa, więc nie pozostaje nic innego jak tylko wyrobić ciasto, dorzucić dodatki i upiec. Jakkolwiek jego przygotowanie wymaga odrobiny cierpliwości, ale też świetnie wycisza po całym dniu, bo jednak do wyrobienia ciasta i jego wzrostu trzeba podejść ze spokojem i nie da się zrobić go na "szybko".

Oprócz pomysłów na przysmaki z ciastem drożdżowym w roli głównej, bardzo lubię eksperymentować z różnymi produktami. Jednym z takich produktów jest mąka. W moim rodzinnym domu zwykle używało się wyłącznie mąki białej, tortowej lub tzw. mąki Babuni, czyli najzwyklejszej mąki pszennej. Dopiero, gdy zaczęłam swoja przygodę ze zdrowym odżywianiem odkryłam ile rodzajów mąki jest dostępne na rynku. Teraz moimi faworytkami są wszelkiego typu mąki razowe. Piekąc paluchy pierwszy raz użyłam mąki żytniej, której do tej pory chyba nigdy nie używałam. Sam pomysł na nie zrodził się z mojego uwielbienia dla bułeczek oliwkowych z Lidla i próby powtórzenia tego smaku. Eksperyment, choć nie dał identycznego efektu, uważam za udany.

Składniki:
- 1/2 szklanki mąki tortowej - 223 kcal
- 1/2 szklanki mąki pszennej razowej - 220,5 kcal
- 1/2 szklanki mąki żytniej razowej - 180,5 kcal
- szczypta soli - 0 kcal
-- 25 g drożdży świeżych - 23 kcal
- łyżeczka cukru - 20 kcal
- 100 ml mleka 2%  - 49 kcal
 - 1 jajko - 71 kcal
- łyżka margaryny - 54 kcal
- 28 oliwek - 112 kcal
- przyprawy - chilli, rozmaryn, oregano, bazylia
- opcjonalnie - 1/3 luli mozzarelli - 103 kcal

Przygotowanie:
Wszystkie rodzaje mąki mieszamy razem. Do lekko ciepłego mleka dodajemy łyżeczkę cukru, pokruszone drożdże i łyżkę mąki. Mieszamy, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia rozczynu. W czasie, gdy rozczyn ma "wyrosnąć", kroimy oliwki na cząstki - im mniejsze tym lepiej, będzie łatwiej wmieszać je do ciasta. W garnku roztapiamy margarynę i odstawiamy do przestygnięcia. Gdy rozczyn podwoi swoja objętość, do miski wbijamy jajko, mieszamy z odrobiną mąki, następnie dodajemy część rozczynu. Do ciasta stopniowo dodajemy na przemian rozczyn i mąkę, cały czas wyrabiając. Mniej więcej w połowie mieszania składników do ciasta dodajemy oliwki. Cisto cały czas wyrabiamy. Pod koniec wyrabiania dodajmy rozpuszczoną i przestudzoną margarynę, dalej wyrabiamy. Jeżeli ciasto będzie dalej kleiło się do rąk, można podsypać je mąką. Optymalny czas wyrabiani ciasta to ok 20-25 minut, do momentu aż zacznie odchodzić od dłoni. Następnie z ciasta formujemy kulę, odkładamy ją do miski i przykrywamy ściereczką. Odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 30 minut aż kula podwoi swoją objętość.

Gdy ciasto już wyrośnie, wyciągamy je z miski, znów wyrabiamy. Następnie ciasto wałkujemy na placek grubości ok. pół centymetra. Z ciast odkrawamy paski o szerokości ok. 1,5 cm. Jeżeli robimy wersję z mozzarella, na pasek ciasta, do połowy jego długości kładziemy mozzarellę pokrojoną w cieniutkie paseczki lub startą na dużych oczkach tarki. No mozzarellę sypiemy zioła, następnie składamy pasek ciasta na pół i zawijamy. Następnie posypujemy po wierzchu odrobina papryki chilli. Gotowe paluch układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Podobnie jak w przypadku babeczek, pozostawiamy je do wyrośnięcia na ok. 40 minut i dopiero jak wyrosną wkładamy na piekarnika. Paluchy pieczemy przez ok. 15 minut, najpierw w temperaturze ok. 150 stopni, następnie (po ok. 5 minutach) w temperaturze 180 stopni. Po wyjęciu z piekarnika wykładamy do przestudzenia.







Paluchy świetnie masują jako pieczywo do sałatek jak również mogą stanowić samodzielną przekąskę, np. do pracy. Z podanych proporcji wychodzi 20 paluchów.

Całość ciasta bez mozzarelli ma 953 kcal.
Całość ciasta z mozzarellą ma 1056 kcal.
1 paluch bez mozzarelli ma 48 kcal.
1 paluch z mozzarellą ma 53 kcal.

Smacznego!

wtorek, 5 sierpnia 2014

Czerwona sałatka z kuskusem

Czasem przychodzę do domu i nie mam zbyt wiele czasu na przygotowanie posiłku. Wtedy świetnie sprawdzają się wszelkie pomysły na ekspresowe sałatki lub inne sycące dania, które można szybko przygotować. Kilka dni temu, właśnie nie mając zbyt wiele czasu przygotowałam sałatkę z kuskusem. Skądinąd, bardzo dawno tej sałatki nie przygotowywałam, ale akurat miałam w lodówce wszystkie konieczne składniki, więc nic nie stało na przeszkodzie by ją zrobić.

Sałatka, którą Wam proponuję jest pewną wariacją na temat sałatki tabbouleh,z tą różnicą, że nie ma w niej ogórka i cebuli, bo akurat tych składników w lodówce nie było. Ale mimo pewnych braków, sałatka wyszła bardzo smaczna i świetnie nadaje się na ekspresowe danie obiadowe albo jako przekąska do pracy.

Składniki (na 1 porcję)
- 3 łyżki kaszy kuskus - 135 kcal
- 1 średni pomidor - 19 kcal
- 1/4 papryki - 16 kcal
- 6 czarnych oliwek - 24 kcal
- łyżka soku z cytryny - 2 kcal
- kilka listków mięty - 2 kcal
- łyżka natki pietruszki - 4 kcal
- pieprz, zioła prowansalskie

Przygotowanie:
Kaszę kuskus lekko solimy i zalewamy wrzątkiem. Pomidora kroimy na półplasterki. Paprykę kroimy w słupki długości 1,5 cm. Oliwki kroimy w plasterki. Siekamy osobno pietruszkę i miętę.
Gdy kuskus już napęcznieje, mieszkamy kaszę, dodajemy do niej sok z cytryny i miętę. Mieszamy. Warzywa wykładamy na talerz, dodajemy doprawiony kuskus oraz natkę pietruszki i wszystko razem mieszamy. Doprawiamy pieprzem i ziołami.




Sałatka ma 202 kcal.

Smacznego!

Fasolka szparagowa z jogurtowym dressingiem

Bardzo lubię ten czas, kiedy stragany na placach targowych uginają się pod ciężarem świeżych warzyw. Przechodząc rano i po południu w drodze z i do pracy przez Plac Imbramowski czasem po prostu nie mogę się napatrzeć na te wszystkie kolory. A już najbardziej lubię, gdy w ogrodzie mojej mamy wyrastają kolejne pyszne warzywa. Nie ma nic fajniejszego, niż własne warzywa to, że gdy chcę zjeść marchewkę, nie muszę biec do sklepu czy na targ, bo wszystko rośnie kilka metrów od domu. Wśród upraw mamy jest i fasolka szparagowa, którą uwielbiam. Ostatnio odkryłam jeszcze,że fasolka należy do warzyw niskokalorycznych, więc tym chętniej ją jem. Jest fajna zarówno jako dodatek do obiadu jak i osobne danie. I w takiej właśnie formie - osobnego dnia chcę ją Wam dzisiaj zaproponować.

Składniki (na porcję dla 2 osób):
- 500 g fasolki szparagowej - 135 kcal
- 3 łyżki jogurtu greckiego - 69 kcal
- łyżeczka suszonych pomidorów - 16 kcal
- łyżka octu balsamicznego - 7 kcal
- przyprawy - zioła prowansalskie, bazylia, pietruszka.

Przygotowanie:
Fasolkę szparagową myjemy, obcinamy szypułki oraz końcówki i gotujemy na parze. Jogurt mieszamy z octem balsamicznym, suszonymi pomidorami i przyprawami. Ugotowaną fasolkę nakładamy na talerze, polewamy dressingiem i posypujemy pietruszką.





Całość ma 227 kcal.
1 porcja (1/2 całości) ma 113,5 kcal.

Smacznego!

Makaron z sosem szpinakowym

Może będzie to stwierdzenie trochę na wyrost, ale mogę powiedzieć, że ostatnio w Kuchni pod paragrafem mam mały festiwal szpinaku. Szpinak jest zdrowy, a do tego niskokaloryczny, więc ma wszystkie zalety warzywa idealnego. Swego czasu szpinaku nie lubiłam, czy może bardziej - nie znałam i nie wiedziałam, na ile ciekawych sposobów można go przyrządzać. Teraz bardzo często gości on w bardzo różnej formie na moim talerzu, często jako dodatek do makaronów czy zapiekanek, a nawet jako składnik sałatek. Tym razem postanowiłam zaproponować Wam szpinak z makaronem w towarzystwie sera ricotta, który niedawno odkryłam.

Składniki (na porcje dla 2 osób)
- 100 g makaronu spaghetti - 352 kcal
- 200 g szpinaku mrożonego - 30 kcal
- 100 g sera ricotta - 129 kcal
- łyżka suszonych pomidorów - 32 kcal
- ząbek czosnku - 7 kcal
- przyprawy - pieprz, gałka muszkatałowa, opcjonalnie chilli

Przygotowanie:
Makaron gotujemy zgodnie z przepisem na opakowaniu. Szpinak rozmrażamy na suchej patelni. Gdy szpinak będzie już rozmrożony, dodajemy czosnek, suszone pomidory i przyprawy. Dusimy pod przykryciem chwilę. Gdy szpinak będzie już podduszony, dodajemy do niego kilka łyżek wody, a następnie serek ricotta. Rozprowadzamy do uzyskania jednolitej konsystencji. Gorącym sosem polewamy makaron.





Całość ma 550 kcal.
Jedna porcja ma 275 kcal.

Smacznego!


Drożdżowe bułeczki ze szpinakiem i ricottą.

Ciasto drożdżowe długo było moja zmorą. Najzwyczajniej w świecie - nie wychodziło mi. Do tego stopnia, że raz popełniłam nawet "kamienną" pizzę, którą dało się kroić wyłącznie tłuczkiem do mięsa, bo zwykły nóż wymiękał. Gdy pierwszy raz robiłam te bułeczki, też wylądowały w koszu. N szczęście poszłam po rozum do głowy, poszperałam i odkryłam w czym tkwi problem. Oczywiście w moim braku cierpliwości i zbyt gorącym mleku. Szczęśliwie nie poddałam się i kolejnego dnia spróbowałam zrobić znowu bułeczki, już uzbrojona we wskazówki od koleżanek z pracy. Tym sposobem udało mi się odczarować ciasto drożdżowe i teraz wychodzi świetne.

Kiedyś chyba już pisałam w jednym z postów, że bardzo lubię szpinak. Teraz jeszcze odkryłam, że wspaniale łączy się z serkiem ricotta. Uwierzycie, że wcześniej nigdy ricotty nie próbowałam? Dopiero ostatnio skusiłam się na jej zakup i zdaje się, ze zagości ona na dłużej w kuchni pod paragrafem.
A już n pewno pojawi się w co najmniej jeszcze jednym przepisie. Sam przepis powstał z inspiracji moim ulubionym blogiem smak-zdrowia.blogspot.com, gdzie niedawno pojawił się przepis na pieczywo z fetą. Ponieważ miałam w lodówce ricottę, przepis trochę zmodyfikowałam i powstały moje bułeczki. Są naprawdę pyszne i polecam je nie tylko wielbicielom szpinaku. Zresztą - przekonajcie się sami!

Składniki:
Ciasto:
- 1 szklanka mąki tortowej - 446 kcal
- pół szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej - 220,5 kcal
- szczypta soli - 0 kcal
- 25 g drożdży świeżych - 23 kcal
- łyżeczka cukru - 20 kcal
- 100 ml mleka 2%  - 49 kcal
 - 1 jajko - 71 kcal
- łyżka margaryny - 54 kcal

Farsz:
- 200 g mrożonego szpinaku - 30 kcal
- 125 g serka ricotta - 162 kcal
- łyżka suszonych pomidorów - 32 kcal
- 1 ząbek czosnku - 7 kcal
- pieprz, gałka muszkatałowa

Przygotowanie:
Obie mąk mieszamy razem. Lekko podgrzewamy mleko, tak by było jedynie delikatnie ciepłe. Ja szklankę z mlekiem wstawiam na mniej niż minutę do mikrofalówki i następnie odstawiam na chwilę, żeby nie było zbyt gorące. W mleku rozpuszczamy łyżeczkę cukru, potem dodajemy łyżkę mąki i mieszamy. Drożdże kruszymy i dodajemy do lekko ciepłego mleka, mieszamy aż się rozpuszczą.Następnie odstawiamy naczynie z rozczynem w ciepłe miejsce. Naczynie należy dodatkowo owinąć ściereczkę. Rozszczyn powinien "ruszyć" w cigu 20 minut i podwoić swoją objętość.

Do miski wbijamy jajko, dodajemy odrobinę mąki i mieszamy. Do ciasta stopniowo dodajemy na przemian rozczyn i mąkę, cały czas wyrabiając. Ciasto wyrabiamy rękoma. Pod koniec wyrabiania dodajmy rozpuszczoną i przestudzoną margarynę, dalej wyrabiamy. Jeżeli ciasto jest kleiste, podsypujemy mąką. Ciasto należy wyrabiać przez ok 20-25 minut, aż będzie odchodzić od dłoni. Z ciasta formujemy kulę, która odkładamy do miski, przykrywamy ściereczką i odkładamy do wyrośnięcia na ok pół godziny.

Gdy ciasto ma rosnąć, przygotowujemy farsz. Na suchą patelnię wrzucamy szpinak, rozmrażamy. Gdy szpinak jest już rozmrożony, dodajemy suszone pomidory, czosnek i przyprawy. Chwilę dusimy. Następnie zdejmujemy patelnię ze szpinakiem z kuchenki, chwilę studzimy Następnie dodajemy ricottę i mieszamy do uzyskania jednolitej konsystencji.

Gdy ciasto podwoi swoją objętość, wyjmujemy je z miski, uderzamy pięścią i ponownie wyrabiamy. Wyrobione ciasto wałkujemy na grubość około pół centymetra.
Bułeczki można przygotować na dwa sposoby. Pierwszy to rozprowadzenie farszu na rozwałkowanym cieście, zwinięcie go w roladę i następnie pokrojenie na plastry grubości około 1,5 cm. Drugi sposób to pocięcie ciasta na kwadraty o boku ok. 5 cm, nałożenie na środek takiego kwadratu łyżeczki farszu i sklejenie rogów tak by powstała piramidka.
Oba sposoby są tak samo dobre, a bułeczki wychodzą tak samo pyszne.

Przygotowane bułeczki układamy w formie do pieczenia wyłożonej papierem do pieczenia w odstępach po ok. 1 cm od siebie. Formę przykrywamy ściereczką i pozostawiamy bułeczki do wyrośnięcia na ok 40-45 minut. Po tym czasie bułeczki wkładamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni i pieczemy ok. 15-20 minut aż będą lekko rumiane.






Po upieczeniu wyjmujemy z formy i studzimy. Z podanych proporcji wychodzi ok 15-16 bułeczek.

Całość ma 1043,5 kcal
1bułeczka (1/15 całości) ma ok. 70 kcal.

Smacznego!