niedziela, 30 listopada 2014

Twarożek jabłkowy

Ostatnio utwierdzam się w przekonaniu, że inspirację do wymyślenia kolejnego przepisu można znaleźć dosłownie wszędzie i nigdy nie wiadomo, kiedy nawiedzi nas kulinarna wena. Mnie dziś nawiedziła podczas... oglądania bloku reklamowego. W zasadzie wystarczyło jedno spojrzenie na reklamę pewnej marki nabiałowej, żeby moje szare komórki zaczęły pracować na najwyższych obrotach. Efektem tego olśnienia jest twarożek jabłkowy, który wylądował na grzankach, które zrobiłam sobie na kolację. Potrawa bardzo prosta, ale niesamowicie lekka i smaczna. 

Składniki:
- 1 średnie jabłko - 94 kcal
- 100 g twarogu chudego - 86 kcal
- kwasek cytrynowy, cynamon

Przygotowanie:
Jabłko obieramy ze skórki, pozbawiamy gniazd nasiennych i ścieramy na tarce na mus. Do musu dodajemy szczyptę kwasku cytrynowego, aby mus nie ściemniał. Dodajemy cynamon według uznania, ja dodałam ok. 1/3 łyżeczki. Do musu jabłkowego dodajemy twaróg i wszystko dokładnie mieszamy na jednolitą masę. Żeby twarożek miał bardziej jednolitą konsystencję, można go wymieszać za pomocą blendera. Ja użyłam widelca, bo nie chciało mi się składać mojego niemal antycznego miksera. 

Twarożek jest smacznym dodatkiem do grzanek i kanapek. Ja na dzisiejszą kolację podpiekłam 2 kromki chleba na suchej patelni, na nie położyłam słuszną porcję twarożku i posypałam dodatkową porcją cynamonu. 



Całość ma 180 kcal.
1 porcja (1/4 całości) ma 45 kcal.

Smacznego!

Kurczak marynowany w sosie teriyaki i imbirowa marchewka

W jednym z marketów kupiłam niedawno sos teriyaki. Zrobiłam to z czystej ciekawości, nigdy wcześniej go nie próbowałam, akurat wtedy cena była bardzo zachęcająca, więc postanowiłam zapoznać się z tym dodatkiem. Jak na razie sos sprawdził się jako dodatek do sushi. Dzisiaj postanowiłam wypróbować go jaki główny składnik marynaty do kurczaka. Bardzo odpowiada mi jego lekko słodkawy, a jednocześnie i słony smak. Uznałam, że połączenie go z delikatnym mięsem drobiowym będzie ciekawe, i tym razem moja intuicja mnie nie zawiodła. Zależało mi tym bardziej, że na obiad miała do nas przyjść siostra mojego męża, więc żadna gafa nie wchodziła w grę. Na szczęście - gafy ni było, za to smak - jak najbardziej!

Składniki: (na porcję dla 3-4 osób):
a. na kurczaka:
- 3 małe piersi z kurczaka (ok. 500 g) - 500 kcal
- 4 łyżki sosu teriyaki - 37 kcal
- 1 ząbek czosnku - 7 kcal
- 5 łyżek wody - 0 kcal
- chilli, pietruszka, pieprz, gałka muszkatałowa

b. na marchewkę:
- 3 średnie marchewki - 36 kcal
- 8 łyżek soku pomarańczowego - 49 kcal
- 1/2 łyżeczki cukru - 10 kcal
- imbir, szczypta pieprzu

Przygotowanie:
Piersi z kurczaka filetujemy na mniejsze kawałki i lekko rozbijamy tłuczkiem. Z sosu teriyaki, wody i przypraw przygotowujemy marynatę. Do marynaty wkładamy kurczaka i mieszamy tak, aby każdy kawałek mięsa był nią pokryty. Kurczaka odstawiamy na co najmniej 30 minut do lodówki, chociaż w tym wypadku optymalnie jest marynować go kilka godzin. Po zamarynowaniu mięso smażymy bez tłuszczu na patelni, podlewając pozostałą marynatą. 

Marchewkę ścieramy na tarce na małych oczkach. Do startej marchewki dodajemy sok pomarańczowy, cukier, imbir i pieprz i wszystko mieszamy. Ja dodałam około pół łyżeczki imbiru i był on bardzo wyraźnie wyczuwalny w smaku. Jeżeli ktoś nie lubi aż tak mocnej imbirowej nuty, można dodać go mniej. 

Całość podałam z kaszą pęczak, choć w planach miałam kaszę jaglaną, ale zawartość mojej szafki spłatała mi figla i musiałam pozostać przy starym, dobrym i jak zawsze smacznym pęczaku.



Całość ma 636 kcal (Kurczak: 544 kcal, Marchewka: 95 kcal)
1 porcja (1/4 kurczaka i 1/4 marchewki) ma 160 kcal.

Smacznego!

Sałatka z serkiem wiejskim

Serek wiejski to jedna z moich podstawowych przekąsek w pracy. Zwykle jem go na drugie śniadanie, czyli mniej więcej ok. 9.30-10.00 rano. Serki wiejskie bardzo lubię, ale czasem nie zaszkodzi małe urozmaicenie. Tytułowa sałatka miała być właśnie takim urozmaiceniem i, jak się okazało, udało się to znakomicie. Nie od dziś wiadomo, ze serek wiejski fantastycznie łączy się z innymi składnikami i może stanowić dobrą bazę do innych potraw. W tym wypadku, na zasadzie "światła w lodówce" stał się on podstawą bardzo smacznej i szybkiej sałatki. Pochwalę się, że jej wykonanie nawet o tak nieludzkiej porze, jak 6 rano, nie nastręcza jakichkolwiek trudności.

Składniki:
- 1 opakowanie serka wiejskiego light (ok. 150 g) - 121 kcal
- 1/4 średniej czerwonej papryki - 16 kcal
- 2 łyżki kukurydzy konserwowej - 30 kcal
- 7 oliwek czarnych - 28 kcal
- przyprawy - pieprz, zioła prowansalskie, chilli

Przygotowanie:
Paprykę kroimy w słupki, oliwki w plasterki. Wszystkie składniki łączymy, doprawiamy do smaku pieprzem, ziołami i chilli. Mieszamy i  ..... jemy ze smakiem! :) 

 

Składniki podane powyżej pozwalają przygotować 1 sporą porcję sałatki. 

Sałatka ma 195 kcal. 

Smacznego!

niedziela, 23 listopada 2014

Kurczak w sosie koperkowym

Dzisiejszy dzień zdecydowanie nie sprzyjał długiemu przesiadywaniu w kuchni. Po gorączce sobotniej nocy kompletnie uszło ze mnie powietrze i raczej starałam się zregenerować, niż gotować skomplikowane rzeczy. Mimo wszystko - nie byłabym sobą, gdybym jednak czegoś na upichciła. Już tak mnie w domu nauczono, że co by nie było, gorący obiad w domu musi być. Zresztą, mimo całego zmęczenia materiału, jakie mnie dziś ogarnęło, musiałam zjeść coś treściwego. Składniki były w kuchni, więc nie było większych przeszkód, by upichcić coś dobrego. Potrawa nie jest zbyt ostra, mój przyzwyczajony do zdecydowanego smaku potraw mąż stwierdził nawet, że nie doprawiłam porządnie. Uprzedzam - tak właśnie ma być, smak ma być łagodny i delikatny.

Składniki (na porcję dla 4 osób):
- 2 piersi z kurczaka - 400 kcal
- 1/2 papryki - 32 kcal
- 4 łyżki jogurtu greckiego - 92 kcal
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej - 41 kcal
- 2 łyżki koperku - 8 kcal
- pieprz, sól.

Przygotowanie:
Kurczaka kroimy w ok 2-3 cm. paski. Doprawiamy pieprzem i połową koperku i ostawiamy, żeby wchłonął smak przypraw. Paprykę kroimy w 1,5 cm słupki i podsmażamy na patelni bez tłuszczu. Po chwili dodajemy kurczaka i obsmażamy, aż będzie lekko złoty. W naczyniu mieszamy jogurt, mąkę ziemniaczaną, pozostały koperek, pieprz i odrobinę soli. Tak przygotowaną bazą do sosu zalewamy kurczaka i dusimy aż sos zgęstnieje.

Kurczaka podałam w towarzystwie kaszy jaglanej. Kaszę ugotowałam w osolonej wodzie z dodatkiem odrobiny masła. Smak kaszy bardzo fajnie zgrał się z kurczakiem. Wyjątkowo nie zrobiłam żadnej surówki, ale i bez tego mój dzisiejszy obiad był smaczny. 


 
Całość ma 576 kcal.
1 porcja (1/4 całości) ma 144 kcal.
1 porcja z dodatkiem kaszy jaglanej ma 238 kcal.

Smacznego!

Pasztet z wątróbki i ciecierzycy

Skoro już dzisiaj nadrabiam zaległości, to nie omieszkam pochwalić się swoim pierwszym pasztetem. Przygotowywałam go z duszą na ramieniu, bo nie do końca byłam pewna czy się uda. Kilka wcześniejszych wpadek kulinarnych i krytyczne głosy domowników, że znów coś wydziwiam sprawiły, że naprawdę nie byłam przekonana, że się uda. A jednak - pasztet robiony "na czuja" udał się znakomicie i prawdopodobnie nie będzie to ostatni pasztet w moim wykonaniu.

Składniki:
- 500 g wątróbki drobiowej - 680 kcal
- 100 g ciecierzycy -364 kcal
- 1 średnia cebula - 32 kcal
- 2 ząbki czosnku - 14 kcal
- 1 jajko - 70 kcal
- 1/2 łyżeczki masła -  36 kcal
- przyprawy - pieprz, chilli, zioła

Przygotowanie:
Dzień przed przygotowaniem pasztetu moczymy ciecierzycę w wodzie. Namoczoną ciecierzycę warto zostawić na noc, tak by moczyła się więcej niż 12 godzin. Następnie gotujemy ciecierzycę do miękkości.
Cebulę kroimy w piórka i smażymy na patelni bez tłuszczu. Wątróbkę myjemy, kroimy na mniejsze części i podsmażamy na patelni z cebulką. Pod koniec smażenia dodajemy pokrojony w plasterki czosnek i wszystko razem dusimy, aż czosnek będzie miękki. Do garnka lub innego naczynia zdatnego do miksowania wrzucamy przesmażoną wątróbkę i ciecierzycę. Wszystko miksujemy na gładką masę. Do masy na pasztet dodajemy jajko i wszystko razem mieszamy. Formę do pieczenia pasztetu nacieramy odrobiną masła i układamy w niej masę na pasztet. Rozpuszczamy pozostałą część masła i smarujemy nią wierzch pasztetu. 

Pasztet pieczemy w piekarniku ok. godziny w temperaturze 180 stopni w kąpieli wodnej. Formę z pasztetem ustawiamy w naczyniu z wodą i dopiero w ten sposób pieczemy. Ma to zapewnić nam, że pasztet po upieczeniu nie będzie suchy. Składniki pasztetu można zamiast miksować - przemielić w maszynce do mielenia.  Z podanych proporcji wychodzi 1 pasztet w formie o szerokości ok 10 cm i długości ok 25 cm.

 

Całość ma 1196 kcal.
1 plaster pasztetu (1/40 całości) ma 30 kcal.
Smacznego!

Sałatka z kiszonymi buraczkami

Zastanawiałam się jakiś czas czy z buraczkami pozostałymi po kiszeniu soku można coś zrobić. Gdy zapytałam mamę, stwierdziła, że przecież się je wyrzuca. Trochę mi się to kłóciło, no bo jak wyrzucić warzywo, w którym zostało wciąż dużo witamin i raczej nie straciło ono na swojej wartości? Nie da się. Dlatego tez wpadł mi głowy pomysł na bardzo prostą sałatkę, do zrobienia dosłownie w 5 minut. W dodatku udało mi się połączyć smaki, które na pierwszy rzut oka mogłyby do siebie nie pasować, a jednak zestawione razem smakują świetnie.

Składniki:
- garść rucoli - 5 kcal
- 100 g kiszonych buraczków - 38 kcal
- 20 g sera typu feta - 54 kcal
- 1 łyżka suszonych pomidorów- 32 kcal
- 6 czarnych oliwek - 24 kcal
- 1 łyżka jogurtu greckiego - 23 kcal
- 1 łyżka octu balsamicznego - 7 kcal
- przyprawy - pieprz, zioła prowansalskie, bazylia

Przygotowanie:
Rucolę myjemy i układamy na talerzu. Buraczki kroimy w słupki i układamy na rucoli. Ser typu feta kroimy z kostkę i dodajemy do sałatki. Wszystkie posypujemy suszonymi pomidorami. Z jogurtu, octu i przypraw przygotowujemy dressing, którym polewamy sałatkę.



Sałatka ma 183 kcal. 
Smacznego!

Sok z kiszonych buraków vel zakwas na barszcz

Pierwszy raz spróbowałam swoich sił w kiszeniu. Wcześniej jakoś nigdy nie próbowałam niczego kisić, nawet słoika kiszonych ogórków. Kiszenie to była zawsze domena mojej babci, a później mamy. Z dzieciństwa pamiętam smak soku z kiszonych buraków, który robiła moja babcia - nie do pobicia przez sklepowe odpowiedniki. Zawsze był kiszony w dużym słoju, najlepiej smakował zimą. Później tradycja robienia kiszonek z moim domu trochę zanikła. Ostatnio wpadłam na kilka artykułów o kiszeniu różnych warzyw i się zaczęło. Poszperałam, pomyślałam i ukisiłam swoje pierwsze w życiu buraki. Jak się potem okazało - smak tego co wyszło z kiszenia bardzo przypomina smak zapamiętany z dzieciństwa, co tym bardziej mniej cieszy. Z tego co udało mi się wyczytać, sok z buraków działa wzmacniająco na organizm i ma bardzo dobry wpływ na naszą krew. Dla mnie świetnie sprawdził się również jako "stawiacz na nogi" po imprezie, więc tym bardziej serdecznie go wszystkim polecam.

Składniki (na 4 słoiki 0,5 litra):
- 1 kg buraków - 380 kcal
- 8 ząbków czosnku - 56 kcal
- 8 ziarenek ziela angielskiego - 48 kcal
- 24 ziarenka pieprzu - 4 kcal
- 4 listki laurowe - 12 kcal
- 2 litry wody - 0 kcal
- łyżeczka soli - 0 kcal

Przygotowanie:
Buraki myjemy i obieramy ze skórki. Buraki kroimy na plasterki. Czosnek obieramy z łupinki i kroimy na plasterki. Wodę przegotowujemy, a gdy już trochę przestygnie - solimy. Do wyparzonych słoików wkładamy na przemian buraki i czosnek, wrzucamy także listek laurowy, ziele angielskie i pieprz. Całość zalewamy przegotowaną wodą i szczelnie zakręcamy. Odstawiamy w ciepłe miejsce. Kiszenie zajmuje ok. 7 dni. Po tym czasie sok zlewamy np. do butelki i przechowujemy w lodówce. 




Trudno jest podać wartość kaloryczną takiego soku, według portalu ilewazy.pl szklanka soku z buraków ma 103 kcal, ale dotyczy to soku ze świeżych warzyw, a nie kiszonki. Całość składników potrzebnych do przygotowania 2 litrów soku ma 500 kcal. Mimo wszystko - ile nie byłoby w tym kalorii, jest bardzo zdrowe i pyszne, więc pijmy na zdrowie!

niedziela, 16 listopada 2014

Zupa krem brokułowa

W dalszym ciągu trzyma się mnie mania miksowania, czego dowodem jest przepis, który dzisiaj chcę Wam zaproponować. Brokuły lubię bardzo, pod każdą możliwą postacią, choć przeważnie jadam je albo jako składnik sałatki albo same jako dodatek do obiadu zamiast sałatki. Zupę robiłam pierwszy raz, a zainspirowała mnie do tego koleżanka z pracy, która kremowe zupy robi bardzo często. Idąc za jej przykładem postanowiłam spróbować, czy i mnie krem z brokułów wyjdzie. Skład trochę zmieniłam, bo zależało mi na tym, by zupa była baaardzo brokułowa i przynajmniej trochę wyrazista w smaku. Osiągnięty efekt jest bardzo zadowalający, więc tym bardziej serdecznie polecam zupę wielbicielom brokułów i nie tylko.

Składniki:
- 1 brokuł (ok. 500g) - 135 kcal
- 2 marchewki - 24 kcal
- 2 korzenie pietruszki - 60 kcal
- 1/2 selera  korzeniowego - 34 kcal
- 1 cebula - 32 kcal
- 2 ząbki czosnku - 14 kcal
- 1/2 łyżeczki oliwy z oliwek -  20 kcal
- przyprawy - pieprz, sól, zioła prowansalskie, oregano, chilli
- ok. 1 litra wody - 0 kcal

Przygotowanie:
Cebulę kroimy w piórka i podsmażamy na wodzie z dodatkiem pół łyżeczki oliwy z oliwek. Można spokojnie zrobić to garnku, w którym będziemy później przygotowywać zupę. Marchewkę, pietruszkę i selera obieramy i kroimy w kostkę. Gdy cebula będzie już podsmażona, dolewamy ok 0,5 litra wody i wrzucamy pokrojone w kostkę warzywa. Brokuła dzielimy na części. Jedyną częścią, która moim zdaniem nie nadaje się do zupy, jest najgrubsza część łodygi, pozostałe części brokuła możemy śmiało dodać, gdyż i tak wszystko na końcu miksujemy, a ważne jest, by potem zupa była gęsta, więc im więcej warzyw tym lepiej. Brokuła dodajemy do garnka i dolewamy wody tak, by warzywa zostały lekko nią przykryte. Gotujemy warzywa do miękkości. Gdy będą miękkie, dodajemy przyprawy i wszystko miksujemy na gładka masę. Czosnek przeciskamy przez praskę i dodajemy do zupy. Zmiksowaną zupę stawiamy z powrotem na gazie i gotujemy jeszcze chwilę.

Zupę podajemy z odrobiną jogurtu greckiego lub sera feta. Z podanych proporcji wychodzi  ok 5-6 porcji zupy.



Całość ma 319 kcal.
1 porcja zupy (1/5 całości) ma 64 kcal.
1 porcja zupy z jogurtem greckim (1 łyżka) ma 87 kcal.

Smacznego!

sobota, 15 listopada 2014

Wątróbka drobiowa w cebulce i jabłkach

Chociaż ten weekend należy do bardzo pracowitych i to niestety nie w kuchni, nie mogłam się powstrzymać przed opublikowaniem chociażby jednego przepisu. W tej chwili mój mózg przestał już całkowicie ogarniać przesłanki i warunki składania ofert i inne sympatyczne rzeczy z Prawa zamówień publicznych, więc kilka minut przerwy na pomyślenie o czymś innym może pozwoli naładować akumulatory.

Wątróbkę przyrządzam rzadko, chociaż ją lubię. W sumie nie wiem do końca dlaczego tak rzadko gości ona na moim stole. Być może przyczyna tkwi w tym, że jak na razie nie miałam zbyt wielu pomysłów na jej przyrządzanie, ale mam nadzieje, że się to zmieni.
Składniki:
- 500 g wątróbki drobiowej - 680 kcal
- 1 średnie jabłko - 94 kcal
- 1 średnia cebula - 32 kcal
- przyprawy - pieprz, chilli, garam massala
Przygotowanie:
Cebulę kroimy w piórka i podsmażamy na wodzie. Jabłko ścieramy na tarce na dużych oczkach. Gdy cebula się już podsmaży, dodajemy jabłko i chwilę smażymy. Wątróbkę płuczemy i oczyszczamy. Warto już teraz rozdzielić wątróbkę na mniejsze części. Umytą wątróbkę wrzucamy na patelnię i dusimy pod przykryciem, podlewając odrobiną wody. Gdy wątróbka będzie już podduszona, doprawiamy przyprawami i dusimy jeszcze chwilę. 
Wątróbkę podałam z kaszą pęczak i surówką z pora. Bardzo polecam takie zestawienie, tym bardziej że surówka z pora jest niemalże banalnie prosta do przygotowania. Przepis na nią, mam nadzieję, za jakiś czas pojawi się na blogu. Podane proporcje starczają na porcje dla 4-5 osób. 
 
Całość ma 806 kcal.
1 porcja (1/5 całości) ma 161,2 kcal.
Smacznego!

wtorek, 11 listopada 2014

Zupa krem z porów

Chyba da się to zauważyć, ale ostatnio moje kulinarne zainteresowania idą w stronę różnego rodzaju zup, a w szczególności zup-kremów. Opanowała mnie mania miksowania, a do tego zupa o konsystencji kremu bardzo mi odpowiada, wobec czego w mojej głowie pojawiają się kolejne pomysły za dania tego typu. Bardzo ciekawym składnikiem okazały się pory, które ostatnio zdarza mi się częściej wykorzystywać w kuchni. Kiedyś, już dość dawno temu, słyszałam o zupie z porów w formie kremu, ale jakoś nigdy nie było czasu, a może chęci, żeby tą plączącą się po głowie myśl wcielić w życie. Zmieniło się to dopiero w długi weekend, wreszcie miałam na tyle dużo wolnego czasu, żeby zrealizować część odkładanych na bok pomysłów. Wśród nich znalazła się także zupa krem z porów - potrawa, która zdecydowanie zostanie na dłużej w Kuchni pod paragrafem, a już z pewnością do wiosny.

Składniki:
- 4 pory - 101 kcal
- 2 średnie ziemniaki - 138 kcal
- 3 marchewki - 36 kcal
- 1 korzeń pietruszki - 30 kcal
- 1/4 selera korzeniowego - 21 kcal
- 1 ząbek czosnku - 7 kcal
- 1 bulionetka - 28 kcal
- 1,5 litra wody - 0 kcal
- przyprawy - pieprz, zioła prowansalskie. 

Przygotowanie:
Pora kroimy w pasterki i podsmażamy na wodzie. Obieramy ziemniaki, marchewki, pietruszkę i selera i kroimy w kostkę. W naczyniu zalewamy bulionetkę 0.5 litra wody. Gdy pory będą już zeszklone, zalewamy je bulionem i dodajemy pozostałe warzywa. Jeżeli bulion ich nie przykrywa, dolewamy wodę tak, by wszystkie warzywa były zakryte. Gotujemy warzywa do miękkości. Gdy już będą miękkie, zdejmujemy garnek z ognia i wszystko miksujemy na gładką masę. Doprawiamy zupę do smaku pieprzem, czosnkiem oraz ziołami i jeszcze chwilę gotujemy. Zupę podajemy z odrobiną jogurtu greckiego i natką pietruszki. 




 Całość ma 361 kcal.
1 porcja (1/6 całości) ma 61 kcal.
1 porcja z łyżką jogurtu greckiego ma 84 kcal.

Smacznego!

Makaron z tuńczykiem i sosem pomidorowym

Zwykle w piątki i soboty staram się przygotowywać potrawy, które nie wymagają długiego siedzenia nad garami. Chociaż kocham gotować i mogłabym z kuchni nie wychodzić, czasem po prostu jestem zbyt zmęczona żeby móc dłużej zająć się gotowaniem. Wtedy ratują mnie potrawy, których przygotowanie nie zajmuje dużo czasu i jednocześnie są smaczne. Makaron z tuńczykiem zdecydowanie należy do tego kręgu. Po pierwsze sos pomidorowy - jak już pisałam wiele razy, pomidory ubóstwiam i mogę jeść w ilościach niemal hurtowych. Po drugie - tuńczyk, a więc dodatek mięsny, ale zdecydowanie lżejszy od np. mięsa mielonego i zdecydowanie zdrowszy. Do tego makaron, więc połączenie idealne.

Składniki:
- 100 g makaronu (mnie szpinakowe spahetti, może być pełnoziarnisty) - 352 kcal
- 1 opakowanie tuńczka w kawałakach w sosie własnym - 154 kcal
- 1 średnia cebula -32 kcal
- 250 g passaaty pomidorowej - 77,5 kcal
- 2 ząbki czosnku - 14 kcal
- 1 łyżka suszonych pomidorów - 32 kcal
- przyprawy - bazylia, oregano, zioła prowansalskie.  

Przygotowanie:
Makaron gotujemy al dente zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu. Cebulę kroimy w piórka i podsmażamy na wodze, aż się zezłoci. Tuńczyka odsączamy z zalewy, rozdrabiamy na mniejsze kawałki i wrzucamy na patelnię. Dorzucamy suszone pomidory. Gdy tuńczyk sę już podgrzeje, dodajemy passatę pomidorową i gotujemy chwilę wszystko. Przyprawiamy do smaku czosnkiem oraz przyprawami. 

Ugotowany makaron wykładamy na talerze. Na makaron nakładamy po porcji sosu. Podajemy od razu po przygotowaniu. Wskazane proporcje wystarczają na danie dla 2 osób.

 

Całość ma 656 kcal.
1 porcja (1/2 całości) ma 328 kcal.

Smacznego!

niedziela, 9 listopada 2014

Babeczki kakaowo-pomarańczowe

kilka dni przed ostatnim egzaminem na aplikacji, kiedy wszystkie podatki zaczynały być już do siebie podobne, a stawki VAT, akcyzy i PCC pomieszały mi się całkowicie, przypomniałam sobie, że bardzo dawno nie piekłam żadnych babeczek. Do tego od jakiegoś czasu poranną kawę zamieniłam na kakao, mając nadzieję, że to uzupełni wieczne niedobory magnezu spowodowane hektolitrami kawy. Zaczęłam zatem intensywnie myśleć jak mogłabym połączyć temat babeczek z kakao. Wyszło mi z tego kulinarnego równania, że fajnie byłoby połączyć kakao i pomarańcze. 

Dopiero dziś rano udało mi się zrealizować ten pomysł i bardzo się z tego cieszę, bo efekt okazał się lepszy niż przypuszczałam. I co najważniejsze - mój małżonek, który zwykle dość ostrożnie podchodzi do moich pomysłów kulinarnych, tym razem pochłania babeczki z prędkością światła i obawiam się, że do jutrzejszej porannej kawy nic mi już nie zostanie. Ale co tam, zawsze przecież można upiec nową partię. 

Składniki:
a. suche:
- 8 łyżek mąki pszennej pełnoziarnistej - 408 kcal
- 8 łyżek mąki tortowej typ 500 - 328 kcal
- 1 opakowanie cukru wanilinowego - 64 kcal
- łyżeczka proszku do pieczenia -2 kcal
- 3 łyżeczki kakao niskotłuszczowego - 39 kcal

b. mokre:
- 1/2 szklanki mleka 2% - 58 kcal
- 1 jajko - 71 kcal
- 2 łyżki jogurtu greckiego - 46 kcal
- 1 łyżka masła - 74 kcal
- skórka otarta z 1 pomarańczy - 14 kcal
- sok z 1 pomarańczy - 45 kcal
- 1 łyżka octu - 0 kcal
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej - 1 kcal

- pół łyżeczki cukru pudru do posypania - 10 kcal

Przygotowanie:
Pomarańczę parzymy wrzątkiem. Następnie ścieramy skórkę z pomarańczy. Jeżeli posiadacie zester, sprawa jest prosta, po prostu "obieramy" pomarańczę z wierzchniej warstwy skórki i siekamy otrzymane paseczki na drobne kawałki. Jeżeli, tak jak ja, nie dysponujecie tym sprytnym wynalazkiem, pozostaje użycie zwykłej tarki o małych oczkach. Następnie z pomarańczy wyciskamy sok.

W misce mieszamy oba rodzaje mąki, proszek do pieczenia, cukier i kakao. W osobnym naczyniu mieszamy z kolei mleko, jajko, jogurt, sok z pomarańczy. Do składników mokrych dodajemy roztopione masło oraz łyżeczkę sody rozpuszczoną w łyżce octu. Składniki mokre przelewamy do suchych i mieszamy tylko do momentu, gdy wszystkie jako tako się połączą. 

Do foremek nakładamy po 2 łyżki ciasta. Babeczki pieczemy w piekarniku w temperaturze 180 stopni przez ok 20 minut. Z podanych proporcji wychodzi 12 babeczek.





Całość ma 1163 kcal.
1 babeczka ma 97 kcal.

Smacznego!

Dyniowe ciasto korzenne

To już ostatni zaległy przepis do opublikowania. Szczęśliwie wychodzę z zaległości, z czego bardzo się cieszę, bo powoli już zaczynałam zapominać co do czego dodałam i wyszła konkretna potrawa. Tak tak, jak to mówią - starość nie radość, a młodość nie wieczność, więc i czasem pamięć szwankuje. Dobrze, że chociaż zdjęcia pozwalają mi sobie przypomnieć, jakich składników użyłam, bo inaczej byłoby krucho.

Dynie znałam od tej bardziej wytrawnej strony - przyrządzałam z niej do tej pory zupę krem i bułeczki, które zresztą znalazły się na blogu. Kiedyś zdarzyło mi sie popełnić ciasto z musem z dyni, ale powiedzmy sobie szczerze - to był totalny niewypał, mus wyszedł mdły i bezsmakowy. Dlatego do tematu ciast z dynią podchodziłam bardzo ostrożnie, jak pies do jeża. Ale skoro już myśl zakiełkowała, to musiałam się przełamać i upiec coś z dynią na słodko. Efekt na szczęście był zdecydowanie lepszy od poprzednich prób. 

Składniki:
- 3/4 szklanki mąki tortowej - 335 kcal
- 3/4 szklanki mąki pełnoziarnistej pszennej - 331 kcal
- 1 jajko - 71 kcal
- 100 ml maślanki - 50 kcal
- 1 łyżka oleju - 88 kcal
- 2 łyżki płatków migdałowych - 116 kcal
- opakowanie cukru wanilinowego - 64 kcal
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia - 2 kcal
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej - 1 kcal
- 1 łyżka octu - 0 kcal
- 250 g musu z dyni - 56 kcal
- 100 g ricotty - 129 kcal
- łyżeczka cynamonu - 10 kcal

Przygotowanie:
Dynię gotujemy do miękkości w wodzie, następnie miksujemy na gładką masę. Oba rodzaje mąki, cynamon, płatki migdałowe, proszek do pieczenia oraz cukier wanilinowy mieszamy w naczyniu. Należy w tym miejscu pamiętać, aby odłożyć łyżeczkę cukru wanilinowego do ricotty, którą przełożymy ciasto. W osobnym naczyniu mieszamy maślankę, olej, jajko. Do składników mokrych dodajemy jeszcze rozpuszczoną w łyżce octu łyżeczkę sody i wszystko mieszamy. Składniki mokre wlewamy do składników suchych i dokładnie mieszamy. Następnie dodajemy jeszcze mus z dyni i wszystko mieszamy. Gotowe ciasto wylewamy do keksówki i pieczemy w piekarniku w temperaturze 180 stopni przez ok 40 minut lub ciut dłużej - do tzw. suchego patyczka. 

Do ricotty dodajemy cukier wanilinowy i mieszamy. Upieczone ciasto wykładamy z formy aby trochę przestygło, następnie przecinamy je na pół wzdłuż i przekładamy kremem. 

Z podanych proporcji wychodzi 12 - 14 kawałków. 




Całość ma 1253 kcal.
1 kawałek (1/12 całości) ma 105 kcal.

Smacznego!

sobota, 8 listopada 2014

Naleśniki z porami

Naleśniki lubię, ale nie robię ich zbyt często. To dość pracochłonne danie, a nie zawsze starcza mi cierpliwości, żeby smażyć je jeden po drugim. Inna sprawa, że w pośpiechy dnia codziennego nie zawsze jest na to czas. Ostatnio naleśniki porowe, w wersji trochę odchudzonej, zrobiłam na prośbę mojego męża. Przy okazji spełniłam swoją kulinarną zachciankę, bo naleśniki z porowym farszem już jakiś czas temu chodziły mi po głowie. 

Składniki:
Na naleśniki:
- 12 łyżek mąki pszennej pełnoziarnistej - 612 kcal
- 1 jajko - 71 kcal
- 2/3 szklanki mleka 2% - 78 kcal
- szczypta soli - 0 kcal
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia - 2 kcal

Na farsz:
- 2 pory - 68 kcal
- 5 plasterków szynki drobiowej - 90 kcal
- 1 łyżka suszonych pomidorów - 32 kcal
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej - 41 kcal
- 1 łyżka jogurtu greckiego -  23 kcal
- pieprz, zioła do smaku

- łyżka oleju roślinnego do smażenia naleśników - 88 kcal

Przygotowanie:
Z mąki i pozostałych składników przygotowujemy ciasto na naleśniki.  Powinno mieć dość gęstą, ale niezbyt ciężką konsystencję. Naleśniki smażymy na patelni lekko posmarowanej olejem. Jeżeli macie dobrą patelnię teflonową, z oleju można zrezygnować, mi się niestety nie udało, gdyż naleśniki uparcie przywierały i za nic nie chciały ładnie odchodzić od patelni. Wniosek jeden - pora wymienić patelnię. :)

Pora kroimy w talarki. Podsmażamy pora na wodzie aż zmięknie dodajemy do niego następnie pokrojona w kostkę szynkę drobiową. Chwilę dusimy wszystko. Dodajemy suszone pomidory. Z jogurtu, mąki ziemniaczanej i odrobiny wody przygotowujemy masę, którą następnie zalewamy pory. Doprawiamy do smaku  przyprawami i gotujemy, aż powstały sos się zredukuje. 

Na naleśnikach układamy po 1-2 łyżki farszu i składamy je na cztery. Naleśniki podsmażamy chwilę w obu stron na suchej patelni, dzięki temu będą chrupiące. Z podanych proporcji wychodzi 8 naleśników.





Całość ma 1105 kcal.
1 naleśnik ma 138 kcal.
1 porcja - 3 naleśniki ma 414 kcal.

Smacznego!

Zapiekanka warzywna z makaronem

Kolejny z pomysłów "sprzed" egzaminu. Zapiekanka powstała na zasadzie światła w lodówce, tzn. zajrzałam, zobaczyłam co jest i co by ze sobą dobrze smakowało i ugotowałam. Moja mama dość długo prosiła, żebym przygotowała coś z makaronami przywiezionymi z Włoch. Długo też nie miałam na nie pomysłu, bo chciałam przygotować coś innego niż zwykle. Wreszcie uległam namowom mamy, do tego nagły przypływ weny i powstała zapiekanka, którą, mimo braku mięsa w składzie, docenił nawet mój małżonek, stuprocentowy mięsożerca. 

Składniki:
- 150 g makaronu calamari (można użyć innego dowolnego) -475 kcal
- 300 g brokułów - 81 kcal
- 1/2 papryki czerwonej - 32 kcal
- 1 średnia cebula czerwona - 32 kcal
- 10 pieczarek - 30 kcal
- 250 g passaty pomidorowej - 64 kcal
- 2 ząbki czosnku - 14 kcal
- 100 g serka typu włoskiego - 174 kcal
- przyprawy - bazylia, oregano, pieprz, zioła prowansalskie.

Przygotowanie:
Makaron gotujemy w osolonej wodzie tak, by pozostał lekko twardy. Brokuły gotujemy na parze. Paprykę kroimy w słupki. Cebulę kroimy w piórka,a pieczarki w plasterki. Passatę doprawiamy czosnkiem i przyprawami. 

W naczyniu żaroodpornym układamy połowę brokułów, papryki, cebuli, pieczarek i makaronu. Polewamy połową passaty. Układamy kolejną warstwę brokułów, papryki, cebuli, pieczarek i makaronu, znów polewamy passatą. Na wierzch układamy pokruszony serek. 

Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 180 stopni. Zapiekankę wkładamy do piekarnika i zapiekamy przez 30 minut. 

Z podanych proporcji wychodzą 4 porcje. 





Całość ma 902 kcal.
1 porcja (1/4 całości) ma 225,5 kcal.

Smacznego!

Tarta jabłkowa

Przez egzaminy narobiłam sobie sporych zaległości w publikowaniu przepisów. To co aktualnie pojawia się na blogu, powstało kilka tygodni temu, kiedy jeszcze nie musiałam każdej wolnej chwili poświęcać nauce, ale trzeba było już wybierać - gotowanie albo blogowanie. Nie było na mnie mocnych, kuchnia wciągnęła mnie bez reszty, blog musiał chwilę poczekać. Teraz zaległości nadrabiam, w międzyczasie powstają nowe rzeczy, które niebawem wylądują na blogu.

Tarta jabłkowa, to dla mnie taki trochę zamiennik szarlotki.. Jabłka lubię w każdej postaci i zjadam ich dość sporo. Jako dodatek do ciast sprawdzają się naprawdę świetnie, zresztą sądzę, że nie muszę tego nikomu mówić, bo w naszej szerokości geograficznej ciasta z jabłkami są bardzo popularne. A teraz, jesienią, gdy ilość jabłek na straganach przyprawia o zawrót głowy, tym bardziej jabłka stanowią wdzięczny temat kulinarny. 

Składniki:
- 3/4 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej - 331 kcal
- 3/4 szklanki mąki krupczatki - 448 kcal
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia - 4 kcal
- 20 g margaryny  - 108 kcal
- 1 opakowanie cukru wanilinowego - 64 kcal
- 1 serek homogenizowany naturalny - 108 kcal
- 2 średnie jabłka - 188 kcal
- 2 łyżki jogurtu greckiego - 46 kcal
- 100 g serka ricotta- 129 kcal
- 1 żółtko jaja - 63 kcal
- 1 łyżeczka maki ziemniaczanej - 41 kcal
- 1 łyżka płatków migdałowych - 58 kcal
- 3 łyżki dżemu śliwkowego - 32 kcal
- 1 łyżeczka cynamonu - 10 kcal

Przygotowanie:
Oba rodzaje mąki przesiewamy do miski, dodajemy proszek do pieczenia i cukier wanilinowy i mieszamy. Do wymieszanych składników suchych dodajemy margarynę i wyrabiamy jak na kruche ciasto. Gdy mąka wchłonie już margarynę, dodajemy serek homogenizowany i wyrabiamy ciasto, aż otrzymamy z niego zwarta kulę. Następnie ciasto wałkujemy i układamy w formie do pieczenia tarty. Jabłka obieramy ze skórki i kroimy w "szóstki". 

Z serka ricotta, żółtka jaja i jogurtu ucieramy gładki krem. Do kremu dodajemy łyżeczkę mąki ziemniaczanej i wszystko mieszamy. Jeżeli krem wyjdzie zbyt gęsty, można dodać kilka łyżek mleka. 

Spód od tarty podpiekamy w piekarniku rozgrzanym do temperatury 180 stopni przez 5 do 7 minut. Potem wyciągamy ciasto, rozsmarowujemy na nim dżem śliwkowy. Jak zrobić taki dżem, pisałam tutaj - Dżem śliwkowy. Na dżemie rozkładamy jabłka, posypujemy je cynamonem i zalewamy kremem. Wierzch tarty posypujemy płatkami migdałowymi i wstawiamy z powrotem do piekarnika. Tartę pieczemy jeszcze ok 20-25 minut. 




Całość ma 1630 kcal. 
1 kawałek tarty (1/12 całości) ma 136 kcal.

Smacznego!

środa, 5 listopada 2014

Zupa szpinakowa

Dziś chyba zupy zostaną tematem przewodnim, bo to drugi mój post o tego typu potrawie. Za oknem jesień, czyli czas, kiedy szukamy czegoś, co nas rozgrzeje. Kiedy wieczorem wracam do domu, szczególnie po długim i ciężkim dniu talerz zupy jest czymś, co potrafi bardzo szybko postawić mnie na nogi. Z drugiej strony zupa to taka potrawa, którą można w miarę szybko przyrządzić, a jeszcze szybciej odgrzać. Same zalety, szczególnie gdy zależy nam na czasie. 

Szpinak obok pomidorów jest jednym z moich ulubionych warzyw i bardzo często gości na moim stole. Zwykle używam go do przyrządzania sosów do makaronu albo farszu do conchiglioni. Zupę szpinakową jadłam dawno temu, chyba zaledwie raz w życiu, ale od czasu, gdy naszło mnie na gotowanie zup, w mojej głowie kiełkowało, żeby spróbować przyrządzić zupę szpinakową.

Składniki:
- 300 g mrożonego rozdrobnionego szpianku - 45 kcal
- 1 cebula - 28 kcal
- 4 ząbki czosnku - 28 kcal
- 2 średnie ziemniaki - 138 kcal
- 2 łyżki jogurtu greckiego - 46 kcal
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej - 41 kcal
- 1 bulionetka - 28 kcal
- 1,5 litra wody - 0 kcal
- przyprawy - pieprz, gałka muszkatałowa, zioła prowansalskie

Przygotowanie:
W garnku podsmażamy na wodze cebulę pokrojoną w piórka. Ziemniaki obieramy i kroimy w drobną kostkę. Bulionetkę rozpuszczamy w 0,5 l gorącej wody. Bulionem zalewamy cebulę, dodajemy ziemniaki i gotujemy do miękkości. Uzupełniamy zupę pozostałą wodą. Do gotującej się zupy dodajemy szpinak. 2 ząbki czosnku kroimy na kawałki i dodajemy do zupy. Gdy zupa będzie się już gotować, a ziemniaki będą miękkie, zdejmujemy zupę z ognia i miksujemy blenderem na gładką masę. Garnek z zupą z powrotem stawiamy na ogniu, doprawiamy przyprawami do smaku. Mąkę ziemniaczaną i jogurt rozrabiamy z odrobiną wody i dodajemy do zupy. Pozostały czosnek przeciskamy przez praskę i dodajemy do zupy. Gotjemy jeszcze chwilę. 

Zupa świetnie smakuje podana zarówno z łyżką jogurtu jak też w serem feta pokrojonym w kostkę i suszonymi pomidorami. Z podanych proporcji wychodzi 6 porcji zupy.




Całość ma 354 kcal.
1 porcja zupy ma 59 kcal.
1 porcja zupy z łyżką jogurtu ma 82 kcal.
1 porcja zupy z plastrem sera feta pokrojonym w kostkę i suszonym pomidorem ma 123 kcal.

Smacznego!

Zupa krem z pomidorów

Parę dni przed egzaminem z podatków weszłam na chwilę do sekretariatu. Wywiązała się krótka rozmowa, zeszło na gotowanie, zaczęłam opowiadać koleżankom co ostatnio gotowałam. Potem jeszcze marudziłam, że nie mam czasu wrzucić nic na bloga, bo ciągle tylko siedzę w książkach, co koleżanka podsumowała: "Jak nie ma na blogu, to znaczy, że nie gotujesz". Coś w tym jest, bo faktycznie nazbierało się trochę potraw, które musiały długo czekać na publikację. Szczęśliwie egzamin już za mną i teraz można zacząć nadrabiać zaległości we wszystkim, w tym i w blogowaniu i gotowaniu.

Pomidory uwielbiam od zawsze i jestem gotowa pochłonąć ich każdą ilość. Dotyczy to również wszystkich potraw z użyciem pomidorów. Najlepszą pomidorową pod słońcem robiła moja babcia, taką pachnącą pomidorami, o bardzo intensywnym smaku. Mogę powiedzieć, że pomidory to mój smak dzieciństwa. Ja, idąc tym tropem, postanowiłam spróbować odtworzyć ten smak, ale w trochę zmodyfikowanej formie czyli zupy kremu. Polecam każdemu, komu znudziła się tradycyjna pomidorówka. 

Składniki:
- 8 średnich pomidorów - 208 kcal
- 2 średnie ziemniaki - 138 kcal
- 1 cebula - 32 kcal
- 3 ząbki czosnku - 21 kcal
- 1 bulionetka - 28 kcal
- 1,5 litra wody - 0 kcal
- 1 łyżeczka oliwy - 40 kcal
- 1 łyżka pietruszki - 4 kcal
- przyprawy - pieprz, bazylia, zioła prowansalskie

Przygotowanie:
Pomidory parzymy i obieramy ze skórki. Kroimy je w kostkę, nie musi być drobna, bo i tak pomidory rozpadną się w trakcie podsmażania na patelni. Ja robiąc krem pominęłam zdjęcie skóry z pomidorów i niestety potem musiałam się męczyć ze skórkami, które nijak nie chciały się zmiksować. Pomidory podsmażamy na łyżeczce oliwy z oliwek do czasu ich zupełnego rozpadnięcia się.

Cebulę kroimy w piórka i podsmażamy na wodzie. Bulionetkę rozpuszczamy w 0,5 litra gorącej wody. Ziemniaki kroimy w małą kostkę, dodajemy do cebuli i zalewamy bulionem. Dodajemy 2 ząbki czosnku pokrojone w plasterki i wszystko gotujemy do miękkości. Gdy ziemniaki będą już miękkie, do garnka z zupą dodajemy przesmażone pomidory. Uzupełniamy wodę i gotujemy jeszcze chwilę. Gdy zupa ponownie się zagotuje, zdejmujemy garnek z ognia i miksujemy wszystko na gładką masę. Do zupy dodajemy pozostały czosnek, pietruszkę oraz przyprawy. Gotujemy jeszcze chwilę.

Zupę podawałam z łyżką jogurtu greckiego, który moim zdaniem świetnie pasuje do zup kremów tego typu. Z podanych proporcji wychodzi 6 porcji zupy.




Całość ma 471 kcal.
1 porcja zupy ma 78,5 kcal.
1 porcja zupy z łyżką jogurtu ma 101,5 kcal. 

Smacznego!